Ubrany w dżinsy, biały tshirt z jakimiś nadrukami i szarą marynarkę z czarnymi łatami na łokciach czekałem na rodzinkę stojąc przed wejściem do lotniska. Ojcu napewno niespodoba się ten strój no i moje czarne trampki jednak nie miałem nic lepszego a garnitury Neta na mnie nie pasowały i wyglądałbym jak nie dojebany.
Gdy zobaczyłem czarnego jeepa uśmiechnąłem się wiedząc, że zaraz zobaczę pana ,, nie mogę się nigdy uśmiechnąć bo to grozi śmiercią " i moją siostrę pupilka, który często stawał w mojej obronie. Mama niestety wyjechała w interesach dwa lata temu i prowadzi swoją firme przyjeżdzając do domu dwa razy w roku.
Tata jak zwykle miał na sobie jeden z najdroższych garniturów , a moja siostra ubrana była w blado różową suknie i białe szpilki.
-tato, Anastazjo -przywitałem ich z najsłodszym uśmiechem jaki potrafiłem wyczarować.
Pan Derek William zmierzył mnie swoim spojrzeniem nie zaszczycając mnie żadnym komentarzem.
Ana spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła dając mi do zrozumienia, że nie wyglądam najgorzej.
Weszliśmy.do środka budynku oczekując przylotu z Los Angeles. Po godzinnym siedzeniu i wypiciu około dwuch lotrów wody w końcu pojawiły się osoby na które czekaliśmy. Była to nasza mama w towarzystwie cioci (jej siostry ) i jakiegoś na oko 6 letniego dziecka. Za nimi jak zwykle szedł wujek Erick.
Mama uścisnęła najpierw mnie po ten Ane a na końcu przywitała się z ojcem.
Po włożeniu wszystkich bagaży ja z wujkiem musiałem jechać drugim samochodem.
Tak więc nasz kierowca Taylor wyjątkowo musiał się stawić mimo, że była niedziela.
-jak tam? -przerwałem denerwującom ciszę.
-bez zmian w sumie. A tam?
- w porządku. Nadal bierzesz?
- tylko na imprezach młody. Czyli na prawdę rzadko. Twoja ciotka nie źle mnie pilnuje od kąd zobaczyła nas całujących się.
-domyślam się. A Tom czemu nie przyjechał?
-timoty stwierdził, że musi się uczyć.
-on i nauka?
-chyba wiesz najlepiej na czym to polega.
-skurwysyn mógł przecież pouczyć się tutaj.
-wiesz jak to jest. Najlepiej w własnym towarzystwie.
-Kiepsko.
-trochę . Jednak jako jego ojciec nie popieram tego zachowania. Chce to niech się bawi, ale raz na jakiś czas. Ostatnio co raz częściej mu się to zdarza.
-może pogadam z nim?
-byłoby miło.
-no problemo.
Reszta droga minęła w ciszy. Szybko dotarliśmy pod dom.
Nagle mój telefon się rozdzwonił.
Na ekranie zobaczyłem Natta w jego ulubionej koszulce pokazującego mi środkowy palec. Uśmiechnąłem się, przeprosiłem towarzystwo i odebrałem.
-stęskniłeś się już?
-czyż ty widział moją kuchnie?
-nieee ~ [ledwo zdławiłem śmiech ]
-Rodzice mnie zabiją
-nie zabiją. Za pół godziny będzie ekipa sprzątającą a za godzine remontowa. Wszystko ładnie zatuszujemy.
-uff... czterdzieści minut pozbywałem się ludzi z domu.
-hahahahaha tak już bywa.
-Christian dzięki za załatwienie tego. Gdzie jesteś?
-no problemo przyjacielu. W domu. Spotkanko mam.
-powodzenia.
-nie jest tak żle.
-Timoty też wpadł?
-niestety nie.
-pozdrów Nataniela od nas skarbie! -usłyszałem głos z salonu.
-jasne -odkrzyknąłem -masz pozdrowienia.
-od twojego wujaszka też?
- też.
-przekaż im też pozdrowienia a teraz spadam się ogarniać. Więc pa kochanie.
-Hahahaha przekaże. Narazie. -zakończyłem rozmowę.
Wróciłem do salonu i przekazałem pozdrowienia.
***
Po rodzinnym obiedzie zadzwoniłem do drogiego kuzyna.
-stęskniłeś sie już?
- i to bardzo.
-czym zasłużyłem na Twój telefon.
-nie zgrywaj sie ostatnio miałem same szlabany dlatego nie dzwoniłem. Dopiero wczoraj udało wyrwać mi sie na imprezke u Nate.
-o! Nie źle widzę.
-Tom... Kiedy wpadniesz? Myślałem, że przyjedziesz z resztą.
-sory zatrzymali mnie. Jak ci zależy mogę być jutro.
-poważnie?
-jasne. Impreza była wczoraj a dalej nie mam planów.
-czekaj zabukuje bilet. -powiedział a ja siedziałem z uśmiechem jak dziecko czekające na cukierka. Ponownie odezwał sie po jakiś 7 minutach. -hm... byłbym koło 14, pasuje?
-jasne. Wyjadę po ciebie.
-Spoko. A teraz kończę. Zadzwonie do mamy by powiedzieć, że jednak chętnie spotkam sie z wami.
-okej. To do jutra.
-do jutra -usłyszałem odpowiedź.
***
Stałem ponownie na hali przylotów i czekałem na odpowiedni lot. Wieczorem szykowała sie już impreza u Izumiego.
Ujrzałem chłopaka ubranego w czarne spodnie i tshirt trampki tego samego koloru i jasną koszule . Jak zwykle blondyn przyciągał wiele spojrzeń, mało kiedy jakaś dziewczyna na niego nie spojrzała
Odebrał swoją torbę i ruszył z szerokim uśmiechem w moją stronę.
-miło cię zobaczyć -powiedział Łapiąc mnie w szybkiego misiaczka.
-ciebie też. -odpowiedziałem ruszając z nim do samochodu stojącego przed lotniskiem.
-jakie plany?
-obiadek z rodzinką i wieczór z naszą ekipą.
-nie najgorzej -odpowiedział wyglądając przez szybę samochodu.
***
To tyle. Reszta z większą ilością szczegółów w następnej notce.
Na koniec zdjęcie Toma. Natępnym razem będzie Christiana.
Mam nadzieję, że taki przypadnie wam do gustu ^^
Dobra xd tym razem się już nie czepiam ^~^ Tag bardzo pokazuje się ze złej strony ;-; Buu~
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te rozdziały takie krótkie. Poczytałoby się więcej, a tu dupa xc Sorry za wyrażenie, jeżeli nie preferujesz obraźliwości (jest takie słowo?? :/) czy przeklinania to ostrzegam, że robie te...preferuję wykonywanie tych drugich. (WUT?! O.o Jak to brzmi. Sama nic nie rozumiem -,-)
Zaczynam bredzić, więc już pozdrawiam i gome za błędy, ale pisze komy z phona i nie wszystkie zauważam. ;-;
Bye bye~