niedziela, 8 marca 2015

I

Ubrany w dżinsy,  biały tshirt z jakimiś nadrukami i szarą marynarkę z czarnymi łatami na łokciach czekałem na rodzinkę stojąc przed wejściem do lotniska.  Ojcu napewno niespodoba się ten strój no i moje czarne trampki jednak nie miałem nic lepszego a garnitury Neta na mnie nie pasowały i wyglądałbym jak nie dojebany.
Gdy zobaczyłem czarnego jeepa uśmiechnąłem się wiedząc,  że zaraz zobaczę pana ,, nie mogę się nigdy uśmiechnąć bo to grozi śmiercią " i moją siostrę pupilka, który często stawał w mojej obronie.  Mama niestety wyjechała w interesach dwa lata temu i prowadzi swoją firme przyjeżdzając do domu dwa razy w roku.
Tata jak zwykle miał na sobie jeden z najdroższych garniturów , a moja siostra ubrana była w blado różową suknie i białe szpilki.
-tato,  Anastazjo -przywitałem ich z najsłodszym uśmiechem jaki potrafiłem wyczarować.
Pan Derek William zmierzył mnie swoim spojrzeniem nie zaszczycając mnie żadnym komentarzem.
Ana spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła dając mi do zrozumienia,  że nie wyglądam najgorzej.
Weszliśmy.do środka budynku oczekując przylotu z Los Angeles. Po godzinnym siedzeniu i wypiciu około dwuch lotrów wody w końcu pojawiły się osoby na które czekaliśmy.  Była to nasza mama w towarzystwie cioci (jej siostry ) i jakiegoś na oko 6 letniego dziecka.  Za nimi jak zwykle szedł wujek Erick.
Mama uścisnęła najpierw mnie po ten Ane a na końcu przywitała się z ojcem.
Po włożeniu wszystkich bagaży ja z wujkiem musiałem jechać drugim samochodem.
Tak więc nasz kierowca Taylor wyjątkowo musiał się stawić mimo,  że była niedziela.
-jak tam? -przerwałem denerwującom ciszę.
-bez zmian w sumie.  A tam?
- w porządku.  Nadal bierzesz?
- tylko na imprezach młody.  Czyli na prawdę rzadko. Twoja ciotka nie źle mnie pilnuje od kąd zobaczyła nas całujących się.
-domyślam się.  A Tom czemu nie przyjechał?
-timoty stwierdził,  że musi się uczyć.
-on i nauka?
-chyba wiesz najlepiej na czym to polega.
-skurwysyn mógł przecież pouczyć się tutaj.
-wiesz jak to jest.  Najlepiej w własnym towarzystwie.
-Kiepsko.
-trochę . Jednak jako jego ojciec nie popieram tego zachowania.  Chce to niech się bawi,  ale raz na jakiś czas. Ostatnio co raz częściej mu się to zdarza.
-może pogadam z nim?
-byłoby miło.
-no problemo.
Reszta droga minęła w ciszy.  Szybko dotarliśmy pod dom.
Nagle mój telefon się rozdzwonił.
Na ekranie zobaczyłem Natta w jego ulubionej koszulce pokazującego mi środkowy palec.  Uśmiechnąłem się,  przeprosiłem towarzystwo i odebrałem.
-stęskniłeś się już?
-czyż ty widział moją kuchnie?
-nieee ~ [ledwo zdławiłem śmiech ]
-Rodzice mnie zabiją
-nie zabiją.  Za pół godziny będzie ekipa sprzątającą a za godzine remontowa.  Wszystko ładnie zatuszujemy.
-uff...  czterdzieści minut pozbywałem się ludzi z domu.
-hahahahaha tak już bywa.
-Christian dzięki za załatwienie tego.  Gdzie jesteś?
-no problemo przyjacielu.  W domu.  Spotkanko mam.
-powodzenia.
-nie jest tak żle.
-Timoty też wpadł?
-niestety nie.
-pozdrów Nataniela od nas skarbie! -usłyszałem głos z salonu.
-jasne -odkrzyknąłem -masz pozdrowienia.
-od twojego wujaszka też?
- też.
-przekaż im też pozdrowienia a teraz spadam się ogarniać.  Więc pa kochanie.
-Hahahaha przekaże.  Narazie.  -zakończyłem rozmowę.
Wróciłem do salonu i przekazałem pozdrowienia.
***
Po rodzinnym obiedzie zadzwoniłem do drogiego kuzyna.
-stęskniłeś sie już?
- i to bardzo.
-czym zasłużyłem na Twój telefon.
-nie zgrywaj sie ostatnio miałem same szlabany dlatego nie dzwoniłem.  Dopiero wczoraj udało wyrwać mi sie na imprezke u Nate.
-o! Nie źle widzę.
-Tom...  Kiedy wpadniesz?  Myślałem,  że przyjedziesz z resztą.
-sory zatrzymali mnie.  Jak ci zależy mogę być jutro.
-poważnie?
-jasne.  Impreza była wczoraj a dalej nie mam planów.
-czekaj zabukuje bilet.  -powiedział a ja siedziałem z uśmiechem jak dziecko czekające na cukierka.  Ponownie odezwał sie po jakiś 7 minutach.  -hm...  byłbym koło 14, pasuje?
-jasne.  Wyjadę po ciebie.
-Spoko.  A teraz kończę.  Zadzwonie do mamy by powiedzieć,  że jednak chętnie spotkam sie z wami.
-okej.  To do jutra.
-do jutra -usłyszałem odpowiedź.
***
Stałem ponownie na hali przylotów i czekałem na odpowiedni lot.  Wieczorem szykowała sie już impreza u Izumiego.
Ujrzałem chłopaka ubranego w czarne spodnie i tshirt trampki tego samego koloru i jasną koszule .  Jak zwykle blondyn przyciągał wiele spojrzeń,  mało kiedy jakaś dziewczyna na niego nie spojrzała
  Odebrał swoją torbę i ruszył z szerokim uśmiechem w moją stronę.
-miło cię zobaczyć -powiedział Łapiąc mnie w szybkiego misiaczka.
-ciebie też.  -odpowiedziałem ruszając z nim do samochodu stojącego przed lotniskiem.
-jakie plany?
-obiadek z rodzinką i wieczór  z naszą ekipą.
-nie najgorzej -odpowiedział wyglądając przez szybę samochodu.
***
To tyle.  Reszta z większą ilością szczegółów w następnej notce.
Na koniec zdjęcie Toma.  Natępnym razem będzie Christiana.
Mam nadzieję, że taki przypadnie wam do gustu ^^



1 komentarz:

  1. Dobra xd tym razem się już nie czepiam ^~^ Tag bardzo pokazuje się ze złej strony ;-; Buu~
    Szkoda, że te rozdziały takie krótkie. Poczytałoby się więcej, a tu dupa xc Sorry za wyrażenie, jeżeli nie preferujesz obraźliwości (jest takie słowo?? :/) czy przeklinania to ostrzegam, że robie te...preferuję wykonywanie tych drugich. (WUT?! O.o Jak to brzmi. Sama nic nie rozumiem -,-)
    Zaczynam bredzić, więc już pozdrawiam i gome za błędy, ale pisze komy z phona i nie wszystkie zauważam. ;-;
    Bye bye~

    OdpowiedzUsuń